Gdy Alisha i Nani dojechali na miejsce, spod klubu wyjechała karetka. Brunetka szybko wbiegła do budynku, a za nią jej przyjaciel. Przy barze siedział Cristiano. Pisał coś na kartce a potem z uśmiechem na twarzy wręczył ją policjantowi, który stał obok niego. Gdy brunetka zauważyła jak policjant odchodzi od jej brata, od razu do niego podbiegła i go przytuliła. Ten objął ją mocno. Tak się cieszył na jej widok.
- Kim państwo są? - zapytał się funkcjonariusz.
Gdy Alisha i Nani spojrzeli w jego stronę ten wydawał się zdziwiony. Po chwili uśmiechnął się, lekko się kłaniając w stronę dziewczyny i wyszedł ze swoim współpracownikiem. Chwilę potem odjechali.
- Nie zgarnęli cię? - zapytał Luis oszołomiony.
- Miałem farta, gość jest fanem Realu Madryt. Powiedział, że jak dam mu autograf to mnie puści.
- Masz więcej szczęścia niż rozumu - brunetka walnęła go lekko w ramię i spojrzała na pusty klub, który przypominał melinę. I nie tylko przez wybite okno. Pełno pustych kieliszków, szklanek, puszek po piwach albo szklanych butelek po wódce. Wszędzie były też porozrzucane opakowania po jedzeniu, czipsach, ciastkach i tego typu rzeczach. Dziewczyna spojrzała na miejsce, w którym tańczyła razem z tajemniczym blondynem. Tak bardzo męczył ją fakt, że nie pamięta skąd go zna. Wczoraj nie było czasu, ani odpowiedniego momentu, żeby spytać się Crisa i Naniego czy go kojarzą. W każdym razie miała nadzieję, że nie było to ich ostatnie spotkanie. Coś było w nim takiego, co ją do niego ciągnęło.
- Jedźmy do domu - powiedział Cristiano, kładąc sobie dłoń na czole.
- Czyżby kacyk męczył? - Nani uśmiechnął się do przyjaciela, a potem we trójkę wyszli z baru. - Ja prowadzę - dodał i zajął miejsce kierowcy. Cris usiadł z tyłu, więc Alisha zajęła miejsce obok niego. Czuła się winna i odpowiedzialna za to co się stało. To ona chciała go gdzieś zabrać, żeby odreagował. A teraz pewnie tylko pogorszyła sytuację. To nie ona go rozwścieczyła i poniżyła, ale się do tego przyczyniła. Gdyby nie była taka uparta i gdyby dala mu spokój, w ogóle by tu nie przyszli i nie miałaby miejsca żadna sytuacja, taka jak dziś.
- Cris przepraszam - zaczęła. Poczuła na sobie wzrok Naniego, który obserwował ją w lusterku kierowcy. Cristiano natomiast spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Ale za co? - zapytał po chwili.
- Gdyby nie ja nic by się nie wydarzyło. Siedzielibyśmy spokojnie w domu i nie miałbyś żadnych nieprzyjemności.
Ronaldo spuścił głowę nad czymś się zastanawiając. Wyglądał tak, jakby przypominał sobie cały przebieg dzisiejszego dnia. Po chwili podniósł wzrok, o dziwo szczerze i szeroko się uśmiechał. To zbiło Alishę i Naniego z pantałyku.
- Nie masz za co przepraszać, właściwie to jestem ci wdzięczny. Jedynym minusem całego wypadu był ten dziennikarz, ale nawet przez to za bardzo nie ucierpię. Po prostu odkupię im kamerę. Dzisiaj pierwszy raz od bardzo dawna nie myślałem o Irinie. Wiesz, to nie jest tak, że ja sam, na siłę ciągle się dołuję i myślę o niej. Naprawdę chciałbym się pogodzić z jej śmiercią, ale nie daję rady. Dziś, co prawda do pewnego momentu, udało mi się myśleć o czymś innym. Mogłem się rozluźnić, znowu być sobą - powiedział oglądając krajobraz Madrytu za szybą.
Alisha zdziwiona spojrzała na Naniego, który wydawał się równie zszokowany jak ona. Po chwili jednak się uśmiechnęli, bo w końcu osiągnęli swój cel. Przez resztę drogi Luis rozśmieszał rodzeństwo Ronaldo. Pierwszy raz od dłuższego czasu, Cristiano się śmiał. Nie był to już sztuczny, symboliczny uśmiech, tylko prawdziwy śmiech, za którym tak tęskniła jego siostra. Teraz wszystko było idealne. Ona, jej ukochany brat i najlepszy przyjaciel. Chciałaby, żeby ta chwila trwała wiecznie. Wiedziała, że skoro Cris ma teraz takie podejście, to teraz może być już tylko lepiej. W życiu nie spodziewała się, że po takiej sytuacji jaka miała miejsce w klubie, jej brat uzna ten dzień za udany. A jednak wszystko jest możliwe.
Cała trójka stwierdziła, że dziś muszą uczcić ich wypad i dobre humory. Dlatego Nani zaparkował pod sklepem, żeby mogli kupić alkohol i jedzenie na zakończenie dzisiejszego wieczoru. Oczywiście nie obyło się bez głupich, ale zabawnych komentarzy i ich wygłupów. Gdy Cris i Luis zaczęli kopać do siebie piłkę z działu sportowego, Alisha podeszła do działu z prasą. Zaczęła oglądać okładki gazet z nadzieją, że znajdzie coś ciekawego. Nagle coś przykuło jej uwagę. Zakrztusiła się, a jej oczy powiększyły się. Wzięła gazetę, która wywarła na nią takie wrażenie i podeszła do Cristiano. Zaczęła machać mu czasopismem przed twarzą. Ronaldo uśmiechnął się i przytrzymał jej nadgarstek, zerkając na okładkę, którą tak podekscytowana była jego siostra.
- To naprawdę jest Fernando Torres? - zapytała, prawie, że krzycząc.
Cristiano położył jej palec na ustach i spojrzał na magazyn. Skinął głową potwierdzając i wzruszył ramionami, nie wiedząc czemu Alisha się tym tak denerwuje.Po chwili brunetka zabrała mu gazetę i jeszcze raz spojrzała na zdjęcie z okładki. To naprawdę on, to z nim tańczyła na dyskotece! Teraz przynajmniej wiedziała, skąd go zna. Po chwili Nani podszedł do niej trochę zirytowany, wyrwał jej gazetę i rzucił na półkę ze sprzętem sportowym.
- Patrzysz na niego jakby.. Nie wiem i aż się boję spytać dlaczego - powiedział po chwili.
Cristiano zaśmiał się pod nosem, widząc zazdrość w oczach przyjaciela.
- Był dzisiaj w klubie i z nim tańczyłam. Nie mogłam tylko sobie przypomnieć skąd go znam.
Cris myślał, że Nani zaraz wybuchnie.
- A on cię chociaż rozpoznał?
- Raczej nie, spytał mnie o imię.
- Olej - powiedział krótko Luis i zaczął iść z zakupami w stronę kas. - No ruszcie się.
Ronaldo poszedł za przyjacielem. Alisha podeszła do półek na których leżał magazyn z artykułem o Torresie. Wzięła go do ręki i pobiegła do kasy, gdzie czekał już na nią Cris i Nani.
Gdy jechali do domu Ronaldo, Alisha zaczęła czytać czasopismo, które kupiła.
- No nie mów, że kupiłaś tę gazetę - odezwał się Luis widzą w lusterku jak jego przyjaciółka ogląda okładkę na której widniało zdjęcie Torresa.
- Owszem. Cała jest poświęcona Fernando. Dodali nawet cztery plakaty!
- To wspaniale! - uśmiechnął się ironicznie Nani, ale ta go zignorowała, a gdy wróciła do lektury, chłopak wykrzywił usta w grymasie. Cristiano tylko siedział i cicho śmiał się z zaistniałej atmosfery. Przez resztę drogi Alisha czytała chłopakom ciekawostki z życia Torresa, co wcale nie poprawiało humoru Naniego.
Gdy dojechali na miejsce, a Luis poszedł do kuchni odłożyć zakupy, Cris zatrzymał siostrę w przedpokoju.
- Przestań w kółko gadać o Torresie. Naprawdę nie widzisz, że Nani jest zazdrosny? - powiedział, a brunetka spojrzała na niego zdziwiona. Nani, zazdrosny? Jej najlepszy przyjaciel miałby być zazdrosny bo ona kupiła sobie artykuł o innym piłkarzu? Coś tu chyba jest nie tak.
- Wszystko gotowe. Jaki film puszczamy pierwszy? - nagle do przedpokoju wszedł uśmiechnięty Luis.
- Nie wiem, wybierzcie coś, a ja zaraz wracam - powiedziała Alisha i chowając czasopismo za plecami, pobiegła na drugie piętro. Weszła do pokoju tylko po to, żeby schować gazetę pod łóżko. Potem skończy czytać artykuły. Chwilę później znowu była na dole. Chłopaki już przenieśli całe jedzenie i picie do salonu, gdzie włączyli na telewizorze jakiś straszny film.
- Horror, serio? Wiem, bawi was straszenie mnie w nocy - powiedziała brunetka siadając na kanapie obok Naniego.
- Nawet nie wiesz jak fajnie i łatwo się ciebie straszy, skarbie - uśmiechnął się Cristiano, siadają na fotelu obok niej. Ta wyjęła sobie zza pleców poduszkę i rzuciła nią w brata. Ten tylko uśmiechnął się tajemniczo i ułożył ją sobie za głową. Alisha wiedziała, że jeszcze dzisiaj się na niej odegra. I znając jego możliwości wymyśli coś znacznie gorszego niż tylko bitwę na poduszki. Cris na chwilę wstał, żeby zgasić światło i włączył od początku horror. Jego siostra już wiedziała, że ta noc będzie dla niej bardzo ciężka.
Alisha obudziła się pierwsza, To co ujrzała, trochę ją przeraziło. Zastanawiała się jak dużo musiała wypić razem z bratem i przyjacielem. Salon wyglądał jak melina, reszta mieszkania też była w nieładzie. Tak naprawdę to ten bałagan nie różnił się za bardzo od tego w klubie. Spojrzała w stronę swojego brata, który w dziwnej pozycji spał na fotelu. Dziwiła się, jak on w ogóle mógł zasnąć leżąc w ten sposób. Podniosła głowę, okazało się, że spała na kanapie, na kolanach Naniego, który jeszcze sobie smacznie chrapał. Uśmiechnęła się mimowolnie. Wyglądał tak słodko jak śnił. Nie chciała go obudzić, więc powoli i po cichu przedostała się z pomieszczenia do kuchni. Tam zaczęła sprzątać opakowania po jedzeniu i butelki po napojach. Starała sobie w tym samym czasie przypomnieć przebieg zdarzeń. Tak naprawdę nie pamiętała za wiele. Cris i Nani dali jej wyzwanie, żeby wypiła kieliszek za każdym razem jak się przestraszy, albo chociaż wzdrygnie przy oglądaniu horroru. Nie długo trzeba było czekać, aż będzie w stanie bardzo nie trzeźwym. Nie pamiętała nawet czy chłopaki też wypili tyle co ona. Ale sądząc po pozycji w jakiej spał jej brat, to raczej na pewno. Po trzeźwemu w życiu by się tak nie ułożył, nie cierpiał niewygody. Pewnie by wstał i poszedł do swojej sypialni. A jednak został. Tak samo jak cały bałagan, który ona teraz musi sprzątać. Alisha zaczęła oglądać kuchnię, czy żadna z białych ścian nie została niczym poplamiona. To pomieszczenie było dla niej świątynią, kochała gotować. Całe pomieszczenie zostało nawet wykonane tak, jak ona chciała. Właśnie w jej stylu są nowoczesne, jasne i duże pokoje. Taka była też kuchnia. Białe szafki, lodówka, półki. tylko blat i małe detale pozostawały czarne. Teraz całe piękno pomieszczenia zasłaniała sterta śmieci. Brunetka westchnęła głośno i schyliła się, żeby wyjąć z szafki worki na śmieci. Gdy się wyprostowała, tuż przed nią stał Cristiano. Uśmiechnęła się do niego serdecznie.
- Dobrze, że wstałeś, przyda mi się pomoc - powiedziała i rzuciła mu worek.
Cris jęknął i usiadł na krześle, opierając się o blat.
- Ja nie mam siły, niech Nani ci pomoże - oznajmił ledwo dosłyszalnie.
- Ale to twój dom, nie jego. Poza tym on śpi, a ty już wstałeś.
Ronaldo podniósł głowę patrząc błagalnie na siostrę. Po chwili wziął z blatu pilot od telewizora, którym po chwili włączył kanał muzyczny, na najgłośniejszy tryb. Alisha nie mogła powstrzymać się od śmiechu, gdy zobaczyła jak Nani podskakuje a potem spada z sofy. Cris także śmiał się i po chwili przyciszył telewizor.
- Bardzo zabawne, Ronaldo - zza kanapy dało się usłyszeć głos Luisa.
- No dobra chłopaki! - klasnęła w dłonie brunetka. - Zabieramy się za sprzątanie.
- Nie lepiej zadzwonić po sprzątaczkę? Normalni ludzie tak robią - stwierdził Nani.
Alisha podeszła do leżące na podłodze przyjaciela i ukucnęła przy nim.
- Normalni ludzie nie są śmierdzącymi leniami i sami po sobie sprzątają - powiedziała, dała mu całusa w polik i wróciła do kuchni, gdzie zaczęła zbierać puste opakowania. - Cris, pomożesz Naniemu w salonie? - zapytała po chwili, lecz nie spotkała się z odpowiedzią. - Cris?
Dziewczyna spojrzała w stronę brata. Patrzył na telewizor, więc i ona spojrzała. Zaczęła słuchać programu, który właśnie leciał. Był to dość dziwny i popularny program telewizyjny. Były podobne do wiadomości, lecz te głównie opierały się na gwiazdach, ich życiu i wpadkach. Ploty, ploty i jeszcze raz ploty. Teraz patrzyła na prezentera zupełnie inaczej, bo ten wymówił imię i nazwisko jej brata. Wzdrygnęła się, bo nie wiedziała czego ma się spodziewać.
- Zeszłej nocy Cristiano Ronaldo,.piłkarz klubu Real Madryt, wdał się w bójkę z dziennikarzem. Wysportowany gwiazdor okazał się mieć więcej siły, na skutek czego jego przeciwnik wylądował w szpitalu w Madrycie. Z tego co udało nam się dowiedzieć, Ronaldo nie panował nad sobą, wypił za dużo alkoholu i go po prostu poniosło, choć nie wiadomo dlaczego. Wyglądał jakby wpadł w jakiś dziki szał - mówi jeden ze świadków wypadku. Cóż, miejmy nadzieję, że biednemu dziennikarzowi nic nie jest, a Cristiano polecamy długie wakacje, bo ktoś tu chyba dawno nie odreagowywał. Teraz wracamy do naszego.. - Nani po chwili sam wyłączył telewizor, po czym spojrzał współczująco na przyjaciela.
Cristiano stał, próbując się uspokoił. Pod nosem ironicznie cytował prezentera.
- "Wpadł w dziki szał", "nie wiadomo dlaczego", "biednemu dziennikarzowi".. - szeptał sam do siebie, nie dowierzając, że naprawdę usłyszał to w telewizji. - Jak mógł trafić do szpitala? Przecież nie uderzyłem go aż rak mocno - powiedział głośniej, trochę się uspokajając. Luis odchrząknął i spojrzał na niego z uśmiechem, lekko przechylając głowę.
- Nie, skąd - powiedział po chwili.
Ronaldo usiadł na kanapie i schował twarz w dłonie. Tylko tego mu jeszcze brakowało. Miał dość, wczoraj od dawien dawna poczuł się jak Bóg, jak nowo narodzony, a przede wszystkim wolny. Wszystko zepsuł jeden, głupi dziennikarz. Cris nie żałował, że go uderzył. Należało mu się, zwłaszcza po tym tekście, który powiedział na sam koniec. Wtedy piłkarz już nie wytrzymał, po prostu nie mógł pozwolić sobie na takie traktowanie. Z drugiej strony, gdyby on nie zepsuł mu kamery, tamten nie zacząłby go obrażać. Co nie zmienia faktu, że mu się należało. Nagle poczuł się winny. Mimo wszystko, uderzył człowieka, który teraz leży w szpitalu. Powinien nad sobą zapanować, choćby nie wiem co.
- Musisz tam pojechać - powiedziała Alisha, a Nani spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Masz rację - westchnął.
Luis był zdziwiony, że jego przyjaciel zaczyna mieć poczucie winy. Nigdy taki nie był, a zwłaszcza po tym, jak ktoś wywinął mu taki numer. Co go nakłoniło do odwiedzenia w szpitalu gościa, który tak go poniżył? Nie miał zielonego pojęcia. Ale to jego decyzja, on nie będzie w to ingerował.
- Pojechać z tobą? - zapytał Cris po chwili.
- Nie, dam sobie radę - powiedział i udał się do przedpokoju.
- Czemu mam wrażenie, że jedziesz tam tylko po to, żeby wymigać się od sprzątania? - zawołała za nim uśmiechnięta siostra, a po chwili usłyszała jego śmiech.
- Jesteś okropna - zaśmiał się i wyszedł z domu.
Do szpitala nie było daleko, więc po kilku minutach jazdy już był na miejscu. Denerwowały go spojrzenia przechodniów, pielęgniarek i pacjentów. Tak jakby cała okolica żyła wieścią, że Cristiano Ronaldo kogoś pobił. Szkoda, że nikt nie wiedział dlaczego. Teraz wszyscy mają go za niezrównoważonego psychicznie pijaczynę. Przez chwilę zastanawiał się czy aż tak się tym przejmuje. Na razie mało go to interesowało, irytowały go tylko te głupie spojrzenia w jego stronę. Mogliby to robić chociaż trochę bardziej dyskretnie. Gdy wszedł na odpowiedni oddział poczuł ten nieprzyjemny zapach, który można poczuć chyba w każdym szpitalu. Dziwne maści, smród pozostający po operacjach, czuć też było podejrzane,gotujące się szpitalne posiłki. Straszny aromat unosił się w powietrzu drażniąc jego nozdrza. Cristiano podrapał się po nosie i podszedł do jednej z pielęgniarek za ladą. Wyglądała na sympatyczną, miał nadzieję, że może ona wskaże mu drogę. Kobieta siedziała ze spuszczoną głową, zastanawiając się nad hasłami krzyżówki, którą właśnie próbowała rozwiązać. Ronaldo podszedł bliżej.
- Przepraszam. Chciałbym się dowiedzieć, w której sali leży dziennikarz, którego wczoraj pobito - Cris z trudem wypowiedział to zdanie.
- W sali sto sześć o ile dobrze pamiętam - powiedziała nawet na niego nie patrząc - Pan z rodziny? - zapytała i podniosła głowę. Gdy spojrzała na piłkarza, zamarła, połykając ślinę. Cristiano nie bardzo wiedział, czy była taka przerażona bo myślała, że przyszedł tu dobić tego dziennikarza? Nie wnikał. Grzecznie podziękował i udał się w kierunku podanej mu sali. Modlił się tylko, żeby zaraz nie nasłała na niego ochrony.
Sto trzy, sto cztery, sto pięć.. Skręcił w prawo i zrobił dwa kroki. Drzwi od pomieszczenia były otwarte, więc ostrożnie zajrzał do środka. Dziennikarz, którego uderzył, spał a łóżku. Jego twarz była cała poobijana, miał na niej dużo ran, za pewne przez rozbite szkło. Obok mężczyzny siedziała jakaś kobieta. Cristiano widział tylko jej plecy, ale rozpoznał jego wspólniczkę z którą był w klubie. Dziewczyna wydawała się być bardzo przybita przez to co się stało. Pięknie, teraz będzie musiał przepraszam ich oboje. Nigdy nie umiał przyznać się do winy osobie którą zranił. Przychodziło mu to z trudem, a zwłaszcza wtedy gdy poszkodowanym okazywała się być kobieta. Rozluźnił się, wypuścił zalegające mu w płucach powietrze i lekko popchnął drzwi do przodu, po czym wszedł do sali. Dziewczyna nie odwracała się. Zwróciła na niego uwagę gdy ten stanął przy łóżku, na przeciwko niej. Wstała z krzesła i chciała coś powiedzieć, ale Cris położył sobie palec na ustach, na znak, żeby nic nie mówiła. Ronaldo podszedł do okna, spojrzał przez nie i westchnął. Znowu odwrócił się w stronę brunetki. Dopiero teraz zauważył jak atrakcyjną była kobietą. Kasztanowe, lekko falowane włosy spięła na głowie, co dało efekt artystycznego nieładu. Rzęsy miała poprawione tuszem, a powieki miała lekko muśnięte szarym cieniem. Miała na sobie białą, zwiewną bluzkę ,czarne rurki i szpilki tego samego koloru.
- Przepraszam za to co się stało, ale po jego komentarzu po prostu nie wytrzymałem - zaczął.
- W porządku, to Anthony powinien trzymać język za zębami - powiedziała spokojnie, z powrotem siadając na krzesełku.
- Wyjdzie z tego? - zapytał Cristiano.
- Tak, spokojnie. Ma tylko poranioną twarz przez szkło, ale tak to wszystko jest w porządku. Muszą go tylko przetrzymać na obserwacji.
- Naprawdę przepraszam. Rozumiem, że taką macie pracę, ale nie lubię jak ktoś wpieprza mi się w życie i to w takich momentach. Cenię sobie prywatność.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko kiwając głową na znak, że rozumie. Z zaciekawieniem wpatrywała się z Ronaldo. W życiu nie pomyślałaby, że tu przyjdzie. A jednak zdobył się na to i przyszedł sprawdzić co się stało Anthony'emu. Myślała, że Cristiano to kolejny zadufany w sobie gwiazdor, który nie zważa na konsekwencje swoich czynów, który nie interesuje się życiem zwykłych, nie sławnych ludzi. Może co do niego się myliła.
- Pójdę już - powiedział i rzucił dziewczynie szczery uśmiech na pożegnanie. Gdy już miał wychodzić, stanął w progu i przygryzł dolną wargę. Po chwili jeszcze raz spojrzał na brunetkę.
- Jak się nazywasz? Może kiedyś czytając gazetę zobaczę twoje nazwisko pod artykułami - uśmiechnął się do niej uroczo. Dziewczyna odwzajemniła ten gest patrząc na niego. Przez chwilę zastanawiała się czy nie podać mu fałszywego nazwiska, ale po co?
- Nicolette Moreno. Polecam kupować gazetę Viva Rumores* - odpowiedziała.
- Zapamiętam.
Cristiano ostatni raz rzucił jej miłe spojrzenie i wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi. Sympatyczna dziewczyna, pomyślał. Przeszedł obok pielęgniarki, która ciągle rozwiązywała krzyżówki. Po drodze do wyjścia znowu spotkał się z denerwującymi i mało dyskretnymi spojrzeniami. O dziwo już się tym tak nie przejmował. Teraz naprawdę się tym nie przejmował. Wyszedł z budynku i nawet się nie oglądając, wsiadł do swojego niebieskiego Porshe. Nie odjechał od razu. Zastanawiał się gdzie pojechać. Nie chciał wracać do domu i wcale nie chodziło o niechęć do sprzątania. Swoją drogą, miał nadzieję, że Nani w końcu coś wskóra jeśli chodzi o niego i Alishę. Ronaldo tyle na to czekał. Nie mógł teraz tam pojechać i zepsuć mu okazji. Uśmiechnął się pod nosem. Rzadko spotyka się chłopaka, który próbuje namówić kumpla, żeby podrywał jego młodszą siostrę. Ale to nie był zwykły kolega, jakiś pierwszy. To był Nani i do niego miał chyba największe zaufanie. Cris wyjął z kieszeni telefon i wysłał przyjacielowi smsa, żeby zaczął działać i specjalnie Ronaldo pojedzie gdzieś na kilka godzin, zostawiając ich samych. Po wysłaniu wiadomości dalej zastanawiał się co ma ze sobą zrobić. Nic mu nie przychodziło do głowy, więc zaczął rozglądać się po okolicy. Nagle zauważył jak ze szpitala wychodzi dziennikarka, z którą przed kilkoma minutami rozmawiał. Dostrzegł, że idzie w stronę przystanku, więc szybko cofnął auto, tarasując jej przejście. Dziewczyna spojrzała na auto podejrzliwie, a przez przyciemnione szyby nie widziała kierowcy. Po chwili Cris opuścił jedno okno i uśmiechnął się do brunetki, a ta odwzajemniła gest.
- Nie podwieźć cię nigdzie? - zapytał.
Nicole spojrzała w stronę przystanku. Po chwili znowu zerknęła na bruneta.
- Przez ciebie uciekł mi autobus - powiedziała ciągle się uśmiechając.
- Zrekompensuję - odpowiedział i otworzył brunetce drzwi od strony pasażera.
Bez wahania wsiadła.
- To gdzie cię zawieźć?
- Na Calle de Salvador Martinez** ,poproszę.
Przez drogę nie rozmawiali za dużo. Cristiano jak zawsze wypytywał kobietę o jej pracę, hobby. Od czasu do czasu rzucał ten swój czarujący uśmiech. Czuł się jak za dawnych czasów, kiedy nie bał się rozmawiać z kobietami i kiedy było to u niego na porządku dziennym. Kochał kobiety, mimo ,że wszyscy myślą, że on traktuje je przedmiotowo, co nie jest prawdą. Owszem, skakał z kwiatka na kwiatek, ale zawsze wynikało to z kłótni, albo zdrady. Nie raz nie dwa przyłapywał swoje partnerki z innymi. Ale sam zawsze był wierny i nie wykorzystywał płci pięknej. Lubił rozmawiać z dziewczynami, podrywać je. Przecież jakoś musi poznać swoją przyszłą partnerkę.
- To tutaj - powiedziała w pewnym momencie dziewczyna.
Ronaldo zaparkował pod wielkim budynkiem, który był najwyraźniej redakcją w której pracowała Nicole. Spojrzał na to miejsce jeszcze raz, a potem odwrócił się w stronę brunetki. Szeroko się uśmiechała.
- Dzięki za podwiezienie - powiedziała.
- Nie ma sprawy - odwzajemnił jej uśmiech.
Dziewczyna spojrzała na niego uroczo i wysiadła z auta, zamykając za sobą drzwi. Przez budynkiem stali pracownicy, którzy mieli najwyraźniej przerwę na papierosa. Gdy zobaczyli Nicole wychodzącą z takiego auta szczęki im opadły. Cristianio zachichotał i odprowadził brunetkę wzrokiem. Dziewczyna obejrzała się za siebie, jeszcze raz posyłając mu serdeczny uśmiech i weszła do redakcji. Ronaldo odczekał chwilkę, a potem odjechał.
Blondyn siedział wygodnie na kanapie przewijając kanały na telewizorze. Nudził się niemiłosiernie, ale nie mógł drugi dzień z rzędu iść do klubu. Z resztą jej by już tam nie było. Nie wiedział czemu ale myślał o niej cały czas. Pierwszy raz od dawna tak bardzo spodobała mu się jakaś dziewczyna. Zszokował go fakt, że jest to siostra Cristiano Ronaldo. Nigdy nie wnikał w jego życie osobiste, nie bardzo go to interesowało, dlatego nie wiedział, że ten piłkarz ma jakieś rodzeństwo. Torres przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Było mu tak żal tej dziewczyny, gdy jej brat zrobił wokół nich zamieszanie. Przez chwilę Fernando zaczął się zastanawiać czy nie interweniować, ale potem zobaczył jak Nani ją łapie, gdy ta upadała. Wtedy zrobił krok do tyłu i rozmyślił się. Nie mógł uwierzyć w to, że nie wiedział o jego siostrze. Była bliską krewną sławnego gwiazdora i ani razu o niej nie słyszał. Miał nadzieję, że wczorajsze spotkanie i taniec, nie był ich ostatnim.
Wyłączył telewizor i włączył laptopa, który leżał obok niego. Tradycyjnie wyświetliła mu się strona google. Chciał sprawdzić, czy Sofia na pewno go nie oszukuje. Może ta dziewczyna była tylko znajomą Cristiano? Nie wiedział, czemu tak bardzo chciał, żeby ich pokrewieństwo okazało się fałszywe. Wpisał więc w wyszukiwarkę "siostra Cristiano Ronaldo". Niestety, wyniki wyszukiwania wszystko potwierdzały. Blondyn zaczął oglądać wyświetlające się zdjęcia. Na każdym z nim była dziewczyna z którą tańczył poprzedniego wieczoru. Uśmiechnął się znowu patrząc na jej wesołą twarz. Tak bardzo chciałby się z nią znowu spotkać. Pod jednym ze zdjęć znalazł jej pełne imię i nazwisko. Szkoda, że sama mu ich nie zdradziła.
- Alisha Valerie dos Santos Aveiro - przeczytał. - Alisha - powtórzył szeroko się uśmiechając.
Zaczął się zastanawiać jak mógłby się z nią spotkać. Dobrze wiedział, że mieszka w Madrycie z bratem, nawet wiedział gdzie dokładnie. No ale przecież nie będzie sterczał pod posiadłością Ronaldo jak kretyn, czekając, aż brunetka wyjdzie na zewnątrz. Ciekawiło go, czy Alisha chodzi z Cristiano na imprezy, bankiety czy inne takie spotkania dla gwiazd. Właśnie rozpoczął się sezon takich zabaw, gdzie większość z nich jest w Madrycie. Westchnął i zaczął czytać różne ciekawości o Alishy. Większość z nich to plotki, nawet sam Fernando o tym wiedział. Tak bardzo chciał ją poznać, osobiście. Miał nadzieję, że niebawem spotkają się ponownie.
* - czasopismo wymyślone na potrzeby opowiadania
** - taka ulica naprawdę istnieje w Madrycie
===========================================
No i jest kolejny rozdział!
Matko, tylko piszę i piszę.
Jutro pewnie dodam kolejny post :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz