. 3. " Przepraszam, ja po prostu nie mogę " .


    Wyjął telefon z kieszeni i przeczytał wiadomość, którą dostał od przyjaciela. Nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał. Crsitiano naprawdę chciał, żeby Nani powiedział Alishy co do niej czuje. Nie mógł tego zrobić, wiedział, że rana po kłótni z Chrisem jest zbyt świeża. Poza tym nie jeszcze się nie rozstali, więc tak naprawdę Ronaldo cały czas pozostawała w związku, którego on nie chciał niszczyć. Był w niej zakochany, ubóstwiał ją za wszystko. Pragnął jej szczęścia i nie mógł rujnować jej więzi z chłopakiem. Od niepamiętnych czasów marzy o tym, by być na miejscu Chrisa. Chciał trzymać ją za rękę, całować jej usta, policzki, kark, wręczać prezenty. Widział, że Watrin nie był jej wart, ale nie ingerował. Gdyby sam chodził z Alishą, rozpieszczałby ją jak księżniczkę. Robiłby dla niej wszystko, codziennie budził śniadaniem z kwiatami, zabierał ją co wieczór w romantyczne miejsca. A Chris? Nic z nią nie robił. Siedzieli sami w domu, nudząc się. Bywało tak, że przyjeżdżał z Niemiec wieczorem, zostawał na noc, a rano już go nie było. Nani wzdrygnął się na tą myśl. Nie mógł uwierzyć, że Alisha oddaje się komuś takiemu jak Watrin. Ale to była jej decyzja, a Luis musiał ją zaakceptować. Wiedział o ich związku chyba wszystko. Ciężko słuchało mu się o Chrisie, ale nie mógł odmówić młodej Ronaldo. Nani był chyba jedyną osobę, której tak się ze wszystkiego zwierzała. Podnosiła go to na duchu, bo dzięki temu wiedział, że w jakimś stopniu jest ważny dla tej dziewczyny. Bał się jednak, że może być dla niej tylko przyjacielem. Czasem zdarzały się sytuacje w których niby dawała mu jakieś znaki, ale zawsze myślał, że sam to sobie wmawia. Nie raz nie dwa próbował podrywać dziewczyny, ciągle będąc zakochanym w Alishy. Żadna jednak nie była wystarczająco dobra. Szukał kobiet podobnych do Ronaldo, ale zawsze coś mu nie pasowało. Gdy Cristiano zapoznał go ze swoją dobrą znajomą, która była naprawdę atrakcyjna, mądra i sympatyczna, jemu nie spodobał się głos dziewczyny, który był zupełnie różny od tego, który posiadała siostra jego przyjaciela. Drażniło go to, zaczął się bać, czy nie ma obsesji. Chociaż nie, obsesją byłoby śledzenie Alishy, nieodstępowanie jej na krok i oglądanie jej wiadomości w telefonie czy na komputerze. Do czegoś takiego na szczęście się nie posunął i nie miał najmniejszego zamiaru. Cenił jej prywatność, która była dla niej bardzo ważna. 
    Podniósł worek pełen śmieci i wyszedł na zewnątrz, wyrzucając odpadki do śmietnika. Przeciągnął się i spojrzał na ogródek Ronaldo. Zobaczył tam Alishę, która sprzątała puszki po piwach, które były porozrzucane wokół basenu. Nani zmarszczył brwi. Nie miał pojęcia, że na dworze także balowali. Zastanawiał się, że dokończyć sprzątanie w domu, czy iść do dziewczyny i pod pretekstem pomocy, zrobić pierwszy krok. Bał się, bo nie była to pierwsza lepsza. Do innych dziewczyn, na przykład poznanych w klubach, nie krępował się podejść, porozmawiać, poderwać. Ale jeśli chodziło o Alishę, to już się zaczęły schodki. Nie wiedział nawet jak zacząć, co zrobić. Przeważnie po prostu się sobie zwierzali, bądź wygłupiali. Nigdy jeszcze nie doszło między nimi do jakiś romantycznych sytuacji, czego zawsze bardzo żałował. W końcu westchnął i zaczął iść w stronę dziewczyny. Wziął ze stolika drugi worek i pomógł jej zbierać puszki. Sprzątał, ciągle zastanawiając się jak zacząć rozmowę. Chyba nigdy nie był przybity jak w tej chwili. Po chwili poczuł jej delikatną dłoń na swoim ramieniu. 
    - Co się stało? - zapytała.
    - Nic się nie stało - odpowiedział cały czas zbierając puszki.
    - Nie zapytałam się ciebie "czy coś się stało", bo to jest oczywiste, widzę to. Co jest grane? - powiedziała, stojąc obok niego. 
     Podniósł się i odłożył worek na bok. Spojrzał brunetce w oczy i westchnął. 
    - Jest pewna dziewczyna.. - oznajmił i wbił wzrok w swoje buty, nerwowo ruszając rękoma. 
    - To chyba dobrze - uśmiechnęła się szeroko. - To na co czekasz? - zapytała po chwili. 
    - Na odpowiedni moment - podniósł głowę i spojrzał na dziewczynę z uśmiechem. 
    - Tylko nie każ jej czekać za długo. Nie dąsaj się tak i będzie dobrze - poradziła i odwróciła się od chłopaka.
    Schyliła się po ostatnią puszkę i wrzuciła ją do śmietnika. Nani w tym czasie obserwował ją. Gdy brunetka stanęła tuż przy basenie, ten szybko podbiegł do niej i wziął ją na ręce. Mimowolnie zaśmiała się, ale nie zdążyła nawet objął szyję Luisa, bo ten od razu wskoczył do wody, trzymając ją w ramionach. Chłopak od razu się wynurzył i czekał na Alishę. Z sekundy na sekundę zaczął się coraz bardziej niepokoić. Bał, że coś jej się stało. Szybko wskoczył poniżej tafli wody i podpłynął bliżej Ronaldo, której ciało bezwładnie opadało na dno. Objął dziewczynę i wyciągnął na brzeg. Położył ją na plecach i ukucnął przy jej twarzy. Chciał się do niej zbliżyć, by sprawdzić oddech brunetki, ale w tym samym momencie Alisha wypluła z ust wodę, celując nią w twarz Naniego, po czym zaczęła się śmiać. Chłopak był zdezorientowany.
    - To nie było śmieszne, bałem się, że coś ci się stało - powiedział poważnie, widząc rozbawioną przyjaciółkę. Ta odwróciła się do niego i dostrzegła powagę w jego oczach. Ucichła i rzuciła mu przepraszające spojrzenie. Na Luisa zawsze to działało. Z resztą nigdy nie potrafił się na nią denerwować. Uśmiechnął się do niej, a ta odwzajemniła gest. Siedzieli w milczeniu, a Alisha wpatrywała się w zachodzące słońce. Odgarnęła swoje mokre włosy do tyłu i spojrzała na Naniego, który ją obserwował. 
    - Powiesz mi chociaż, co to za dziewczyna? - zapytała.   
    - Właściwie to.. - urwał i spojrzał brunetce w oczy. Przybliżył się i usiadł tuż przy niej, tak, że ich ramiona się dotykały. Jego ciało drżało. Jeszcze nigdy się tak nie denerwował. Westchnął i pogłaskał dłoń Alishy. Nie zabrała jej, choć nie miała zielonego pojęcia, co zamierza Nani. Chłopak podniósł rękę i dotknął nią policzka dziewczyny, która zaczęła szybko oddychać. Nie odsunęła się, tylko patrzyła Luisowi w oczy. Ten po chwili opuścił wzrok, patrząc na jej malinowe usta. Przybliżył swoją twarz do jej zamykając oczy. Gdy górne wargi ledwo się musnęły, chwilę tą przerwał huk zamykanych drzwi. Przyjaciele odsunęli się od siebie zszokowani i dopiero teraz dostrzegli zaparkowane pod domem auto. Był to srebrny mercedes należący do Chrisa. Chłopak wściekły wszedł do domu, a potem przez taras wyszedł na ogródek. Gdy Alisha zobaczyła jego wściekły wyraz twarzy, wstała z podłogi jak poparzona. Po chwili to samo uczynił Nani, stając obok brunetki. Dziewczyna zaczęła układać w głowie jakąś wymówkę, bo wiedziała, że blondyn zaraz na nią nawrzeszczy. O dziwo Chris jak szalony podbiegł do Luisa i z całej siły go popchnął. Ten dzięki dobrej kondycji, nie wywrócił się. 
    - Jak mogłaś mi to zrobić?! I ty śmiałaś twierdzić, że to ja kogoś mam! - wrzasnął szarpiąc brunetkę za ramiona. Widział jak do jej oczu napływały łzy. Czuł, że jemu także zbiera się na płacz, choć to dobrze ukrywał. Jeszcze nigdy go tak nie zawiodła. Ufał jej jak nikomu innemu, kochał ją ponad życie. W życiu by nie pomyślał, że pod jego nieobecność ona zabawia się z innym. Zszokował go fakt, że tym kimś był Nani, jej najlepszy przyjaciel. Myślał, że nic większego ich nie łączy. A jednak.
    - A więc to robisz za każdym razem jak wyjeżdżam, tak? Zabawiasz się z przyjaciółmi? No odpowiadaj do cholery! - krzyczał, ciągle ją popychając. 
    Nani pobiegł w jego stronę i rzucił się na niego, uwalniając Alishę od silnego objęcia jej chłopaka. Obaj upadli na ziemię i zaczęli się szarpać. Luis wylądował na plecach, a Chris usiadł na nim okrakiem i zaczął go bić po twarzy. Za każdym razem gdy młodsza Ronaldo próbowała odepchnąć blondyna od przyjaciela, ten odpychał ją i upadała na ziemię. Gdy zobaczyła na wargach Naniego krew, zaczęła rozpaczać. Biła pięściami Watrina, mając nadzieję, że chłopak się odsunie. Po chwili niemiec wstał i złapał dziewczynę za nadgarstki. Alisha dostrzegła w jego oczach gniew. Pierwszy raz w życiu się go przestraszyła. Nagle zobaczyła, że za jego plecami staje jej brat. Cristiano mocno szarpnął blondyna za ramię i odepchnął od siostry. Podszedł do dziewczyny i wziął jej twarz w dłonie.Kciukami starł jej łzy i zaczął sprawdzać czy nic jej się nie stało. Słyszał dyszącego za sobą Chrisa. Nie chciał już nikogo bić, jedna nieprzyjemność mu wystarczała. Ale wiedział, że Watrin nie odpuści, a po dobroci nie wyjdzie. O dziwo niemiec zaczął się kierować w stronę swojego auta. Stanął przy furtce i odwrócił się do rodzeństwa Ronaldo.Widać było, że już się uspokoił. Dopiero teraz dotarło do niego co zrobił. Żałował tego, powinien zareagować na to wszystko inaczej. Niestety czasu już nie cofnie. Ale miał prawo się zdenerwować. Jego ukochana całowała się z innym. Wiedział, że jest w stanie jej wybaczyć, bo za bardzo ją kochał. Miał jednak wątpliwości co do tego, czy ona wybaczy mu jego napad szału. Blondyn ostatni raz smutnie spojrzał na Alishę i wsiadł do swojego samochodu, powoli odjeżdżając. Dziewczyna odprowadziła auto wzrokiem po czym podbiegła do Naniego, który leżał na ziemi. Cristiano też do niego podszedł i pomógł mu wstać. Chłopak miał zakrwawioną prawie całą twarz. Po krótkiej namowie poszedł do łazienki z Alishą, która wzięła ze sobą apteczkę.
    Luis trzymając się za nos usiadł na podwyższeniu, na którym była duża, okrągła wanna. Dziewczyna szybko zmoczyła ręcznik i zaczęła ostrożnie wycierać twarz przyjaciela. Przyglądał jej się, ale ta starała się unikać jego wzroku. Czuła się winna za to całe zajście. Nie powinna doprowadzić do takiej sytuacji, powinna od razu odwrócić głowę. Nie miała pojęcia, dlaczego bezczynnie siedziała i czekała aż Nani ją pocałuje. Traktowała go jak przyjaciela i nigdy nie myślała o tym, żeby powstało z tego coś więcej. Teraz wie, że Luis chce przejść na następny poziom i ,że on wcale nie myśli o niej tylko jak o przyjaciółce. Przeraził ją ten fakt, bo teraz wszystko się zmieni. Myślała, że przyjaźń pomiędzy mężczyzną a kobietą istnieje i nie wierzyła w to, że po jakimś czasie na pewno któreś zakocha się w drugiej stronie. Westchnęła i polała wacik wodą utlenioną.
    - Może trochę szczypać - uprzedziła i przetarła nos Naniego, który cicho syknął. Cały czas jednak nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Chciał coś powiedzieć, ale nie miał pojęcia co. Mimo szarpaniny z Chrisem nie żałował. Teraz był bardziej pewny siebie. Gdyby nie Watrin, on i Alisha by się pocałowali. Nie odsunęła się, ani go nie odepchnęła. Musiała więc coś do niego czuć. Co jeśli była zbyt zszokowana, by jakoś zareagować? Bardzo chciał, żeby to przypuszczenie okazało się nieprawdą. 
    Młodsza Ronaldo skończyła opatrywać ranę przyjaciela i podała mu lód, żeby go sobie przytrzymał w bolącym miejscu. Nic się nie odzywając zaczęła wszystko pakować z powrotem do apteczki. Gdy ją zamknęła i chciała wyjść, Nani złapał ją za rękę i pociągnął w swoją stronę. Stanęła przed nim i spuściła głowę. Chłopak wziął od niej torbę i położył na umywalce, ciągle trzymając dłoń dziewczyny i głaszcząc jej wierzch. 
    - Nie odsunęłaś się.. - zaczął Luis.
    - A powinnam - powiedziała szybko Alisha podnosząc wzrok. Zauważyła zdziwienie i ból w jego oczach. Nie chciała mu tego mówić, miała ochotę wyjść, ominąć ten temat i nigdy go nie roztrząsać. Nie potrzebnie nie odmówiła pocałunku, teraz tylko zrobiła nadzieję swojemu przyjacielowi, który pragnie czegoś więcej niż tylko przyjaźni. Nie wiedziała jak to naprawić, jak cofnąć czas. Zwyczajnie się nie dało. 
    - Przepraszam, ja po prostu nie mogę - powiedziała i odwróciła się do Naniego plecami. Szybkim krokiem odeszła w stronę drzwi i opuściła łazienkę, zostawiając w niej oszołomionego przyjaciela.


       Minął kolejny dzień i miał już dość. Nie mógł uwierzyć, że musiał jeszcze czekać ponad tydzień, by zobaczyć swoje dzieci. Tęsknił za nimi i już chciał mieć ich w swoich ramionach. Pragnął znowu się z nimi wygłupiać, grać z Leo w piłkę, a Norę stroić jak księżniczkę. Od dłuższego czasu nie wychodził z domu. Liczyły się dla niego tylko dzieci i tak naprawdę tylko z nimi spędzał czas. Chociaż nie było go za dużo, bo Olalla zawsze coś wymyślała. Poza tym blondyn siedział sam w domu oglądając telewizję. Rzadko kiedy wychodził się gdzieś zabawić, a jeśli zaczynała mu doskwierać samotność, dzwonił po Sofię, albo jechał do Ikera. Zastanawiał się nad tą drugą opcją. I tak nie miał co robić, a znudziło mu się już wieczne spędzanie czasu w mieszkaniu, samemu. Potrzebował towarzystwa i wiedział o tym. Chciał znaleźć sobie nową partnerkę, ale żeby to zrobić trzeba gdzieś wyjść. Ostatnia dziewczyna z jaką tańczył okazała się być siostrą sławnego Cristiano Ronaldo. Blondyn uśmiechnął się przypominając sobie, że sąsiadem Casillasa jest właśnie Cris i jego siostra. Torres wstał z kanapy i skierował się w stronę okna, omijając kawałki szkła. Do dziś nie chciało mu się sprzątnąć resztek rozwalonej ławy. Nie miał do tego głowy i po prostu mu się nie chciało. Chłopak odsłonił żaluzje, sprawdzając czy nikogo nie ma pod jego domem, jakby dziennikarze mięli się na niego czaić. Zasłonił okno i poszedł do kuchni, gdzie czekało na niego niedopite piwo. Wiedział, że zaraz wsiada do auta, ale to była kolejna rzecz, która go w tej chwili nie interesowała. Bez wahania podniósł puszkę i wypił całą ciecz. Wyrzucił puste naczynie do kosza na śmieci i wyszedł z domu. Skierował się w stronę garażu i zaczął zastanawiać się którym autem pojechać. W razie wypadku, najbardziej byłoby mu żal Astona Martina, więc wsiadł do białego bmw, który zaczynał mu się nudzić. Zaśmiał się. Właśnie w tej chwili doszło do niego jak bardzo jest rozpieszczony. Ma wszystko, a auto, o którym marzy połowa ludzi na świecie, on chce oddać, bo już za długo go ma. Ale taki już był, miał pieniądze, więc je wydawał. Głupotą byłoby trzymanie je i niewydawanie. Z resztą nie czuł się egoistą, dość sporą część jego dochodów przeznaczał na różne akcje charytatywne, ale o tym już nikt nie wspomina, bo łatwiej jest nazywać kogoś rozpieszczonym gwiazdorem.
    Westchnął i odpalił auto. Gdy opuszczał posiadłość, brama sama się za nim zamknęła. Spojrzał przez okno samochodu i zastanawiał się czy jego przyjaciel jest w domu. Zawsze wpadał do niego bez zapowiedzi, z resztą tak samo robił Casillas gdy odwiedzał Torresa. Fernando jednak coś tknęło i w drodze zadzwonił do Ikera. Tak jak przeczuwał, nie było go w domu, ale miał wrócić za kilkanaście minut. Blondyn powiedział, że poczeka pod jego domem, bo za chwilę będzie na miejscu. Rozłączył się i skupił na drodze. Zastanawiał się co robią teraz jego dzieci. Pewnie bawiły się na wybrzeżu, budując zamki z piasku. Wyobraził sobie ten obraz i uśmiechnął się szeroko. Żałował, że to nie on ich zabrał na wakacje, ale nie mógł. Jego była żona na pewno by mu nie pozwoliła. A nie chciał odwalać numerów, bo jeszcze poszłaby do sądu z prośbą, by ten nie podchodził do dzieci. Tego by nie zniósł. I tak za rzadko je widywał.
    Skręcił w odpowiednią ulicę i już było widać dom Casillasa. Była to duża, stylowa budowla z drewna, która miała górski charakter. Torres za każdym razem gdy tu przyjeżdża czuje się jakby miał dziesięć lat i spędzał właśnie ferie zimowe. Ogród tej posiadłości był ogromny i można było tam zobaczyć mnóstwo drzew, krzewów i kwiatów różnych gatunków. W końcu tym się interesowała dziewczyna Ikera, rośliny to było jej wielkie hobby. Na zewnątrz nie mogło również zabraknąć miejsca na basen i grill, dlatego to u Casillasa odbywały się najlepsze imprezy. Fernando wysiadł z auta i zaparkował przy drewnianej, rzeźbionej bramie. Wysiadł z pojazdu i oparł się o niego. Wypatrywał auta Ikera, ale nie dostrzegł go. Westchnął i spojrzał na drugą stronę ulicy. Zaśmiał się, gdy zobaczył dom Ronaldo. Tam bardzo różnił się od rezydencji Ikera. Cristiano wolał styl bardziej nowoczesny, z resztą tak samo jak Fernando. Dlatego podobał mu się budynek, w którym mieszkał Cris wraz z siostrą. Duży, biały i kanciaty budynek z wieloma oknami i ogromnym basenie w ogrodzie. Ta posiadłość zawsze kojarzyła mu się z tymi w których kręcą kręcą teledyski, gdzie zawsze jest impreza na tysiąc osób. Torres nie wiedział czemu, ale zaczął wypatrywać Alishy. Miał wielką nadzieję ją spotkać, ale przez duże okno w salonie dostrzegł tylko Cristiano. Był co prawda daleko, ale Fernando od razu zauważył, że piłkarz nie jest w dobrym nastroju. Zastanawiał się co mogło się wydarzyć, o ile to miało jakikolwiek związek z siostrą Ronaldo. Obserwował bruneta, ale w pewnej chwili usłyszał klakson samochodu. Wzdrygnął się i odskoczył lekko na bok. Tuż przed nim stanęło białe Audi, a przez szybę zauważył uśmiechającego się Casillasa, który po chwili wyszedł z pojazdu i przywitał się z Torresem.
    - Powinienem wiedzieć, dlaczego tak obserwujesz dom Crisa? - zapytał stając obok Fernando, a potem opierając się o jego auto. Blondyn wzruszył ramionami i zaczął patrzeć w inną stronę, udając, że posiadłość Ronaldo go w ogóle nie interesuje. Casillas nie dał się nabrać i uśmiechnął się pod nosem nie chcąc dalej drążyć tematu. Podszedł do bramy i po chwili otworzył ją.
    - Wjeżdżaj - powiedział po chwili i zaczął iść w stronę swojego auta. Gdy ci dwaj chcieli już wejść do swoich, usłyszeli czyjś krzyk. Torres od razu rozpoznał głos Crisitano, więc odwrócił się w stronę jego posiadłości. Przy furtce zobaczył ją, dziewczynę z którą tak bardzo pragnął się spotkać. Nie spodziewał się jednak, że ujrzy ją w takim stanie. Alisha miała czerwone oczy od płaczu, była zdenerwowana i roztrzęsiona. Gdy wyszła poza granice działki, Ronaldo zaczął ją wołać, ta jednak nie zawracała, odkrzykiwała tylko, żeby zostawiła go w spokoju. Torres był zdezorientowany, nie miał zielonego pojęcia co się stało. Po chwili jednak pobiegł za dziewczyną. Nie wiedział dlaczego to zrobił, było mu jej po prostu żal i chciał usilnie się dowiedzieć, czy nic jej się nie stało. Casillas też był lekko w szoku, widząc jak jego przyjaciel rzucił się w pogoń za płaczącą Alishą. Znał ich oboje i wiedział, że oni nigdy nie zamienili ze sobą słowa. Mimo to ciągle stał, czekając w zaciekawieniu.
    Szła szybkim krokiem, prawie ,że biegła. Zaczęła się męczyć, ale nie przejmowała się tym. Musiała się znaleźć jak najdalej od Naniego i Crisa. Nie chciała patrzeć w oczy Luisa, którego zapewne bardzo zraniła, nie chciała też słuchać pytań brata, który zapewne będzie żądał wyjaśnień. Marzyła o tym, żeby znaleźć się w miejscu, gdzie mogłaby być przez chwilę sama, nie słuchając żadnych pytań, nie tłumacząc się nikomu. Nie wiedziała, dlaczego aż tak na to zareagowała. Czy naprawdę, aż tak źle się czuła odrzucając od siebie Naniego? Szła dalej wycierając łzy. W pewnym momencie poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Była pewna, że to jej brat, który za nią pobiegł. Od razu się odwróciła i strzepnęła rękę.
    - Mówiłam, żebyś dał mi spokój! - krzyknęła, ale po chwili zamarła. Blondyn widział jej przerażenie, gdy na niego spojrzała. Położył jej dłonie na ramionach, starając się ją uspokoić. Ciągle patrzył jej w oczy, czuł jak drżała. Nie minęła chwila, a Alisha przestała płakać. Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w brązowe jak czekolada, tęczówki chłopaka. Po chwili zawstydzona spuściła głowę i wytarła łzy. Torres uśmiechał się do niej serdecznie, co dostrzegała kątem oka. Gdy podniosła głowę, chciała mu coś powiedzieć, ale nagle obok nich pojawił się Cristiano. Gdy zobaczył swoją siostrę w towarzystwie Fernando zdenerwował się, choć sam nie wiedział dlaczego. Już sama wiadomość, że tańczył z nią w klubie go irytowała. Ronaldo złapał siostrę za rękę i przyciągnął do siebie, patrząc stanowczo na blondyna. Torresowi od razu zszedł uśmiech z twarzy. Wiedział, że nic tu nie wskóra i lepiej nie będzie się wtrącał. Nic się nie odezwał, tylko spojrzał na Alishę, rzucając jej na pożegnanie słodki uśmiech i odszedł bez słowa. Zaczął iść w stronę Casillasa, który wyglądał jakby był na jakimś seansie w kinie. Fernando spojrzał na niego jakby chciał powiedzieć "Nie pytaj, bo ci przyłożę" i wsiadł do auta, wjeżdżając na posiadłość Ikera. Cristiano nic się nie odzywając zaczął iść w stronę jego domu, ciągnąc za sobą siostrę, która ciągle patrzyła na samochód Torresa. Niestety chwilę potem brat zaciągnął ją do salonu i zamknął za sobą drzwi. Dziewczyna dopiero teraz się ocknęła.
    - Co to miało być?! - Crisitano patrzył na nią, jakby właśnie popełniła straszną zbrodnię, tylko nie rozumiała dlaczego.             


============================================
Powiem wam, że takiej weny to ja jeszcze nie miałam.
Jeju, żeby tyle rozdziałów napisać w tak krótkim czasie?
Jestem z siebie dumna! :)
Mam nadzieję, że trójeczka wam się spodobała.
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz